Kradzieże paliwa na stacjach co prawda zdarzają się coraz rzadziej, ale nadal są poważnym problemem. Sytuację nieco poprawia dostępność nowoczesnych technologii na czele z monitoringiem, który pozwala policji szybko zidentyfikować i ująć kierowców niepłacących za zatankowane paliwo. Mimo tego część sprawców unika odpowiedzialności – np. stosując fałszywe lub kradzione tablice rejestracyjne. Zdarzenie, które miało miejsce kilka dni temu na jednej z podiławskich przebiegło na szczęście w zupełnie inny sposób.
Ukradł paliwo. Chwilę po tym zepsuł mu się samochód
Sytuacja z perspektywy osoby postronnej musiała wyglądać dość komicznie. Z początku nic nie zwiastowało takiego przebiegu. Samochód po prostu podjechał pod dyspozytor, a jego kierowca zatankował paliwo. Po chwili okazało się jednak, że za benzynę nie zamierza płacić. Jego śmiały plan na szczęście nie był dopracowany, a najsłabszym punktem był… stan techniczny samochodu. Ten bowiem odmówił posłuszeństwa po przejechaniu kilku metrów, co pozwoliło w łatwy sposób ująć złodzieja.